piątek, 15 lutego 2008

"Och, 666"


Roman Honet


Och, 666

To, torfowisko, z płomieni wyłuskane pierwsze
dziecko; dymi jak wiadro popiołu, ów grymas nic
nie może, xięże proboszczu. Tu 666 - wzywam
bestię - kopalnia węgla albo krowa, której łeb
rzezan w dyamenty i złoto. Gasną młyńskie
kamienie u stóp. Był pożar i opętał noworodki -
jedną dziewczynę pogwałcił y zmarła. W kościele
Jezus, proboszcz i organista o bezwładnej
nodze - dywanowe naloty beri beri (no,
no). To mszczą się duchy niemieckich lotników,
zestrzelone nad Dover, Hastings i przez krawców
z armii Warszawa. Grudzień w tym roku ciepły,
o dobrze zachowanych rysach. Xięże proboszczu,

nie wierzysz
w Boga. Ty wierzysz

we mnie


z tomu "Pójdziesz synu do piekła"
Biblioteka "Studium" - Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 1998

Brak komentarzy: